Skandal wokół pieniędzy z KPO. Wiceminister: nie ma zgody na "funduszowe cwaniactwo"

- Resort funduszy ujawnił, jakie inwestycje prywatnych przedsiębiorców są finansowane z Krajowego Planu Odbudowy. Wśród wniosków znalazły się m.in. zakupy jachtów.
- Ujawnienie wyników konkursu dla branży HoReCa wywołało lawinę komentarzy w internecie.
- Resort funduszy poinformował już o pierwszej dymisji związanej z programem i zapowiedział kontrole.
- Premier Donald Tusk uznał wyjaśnienia resortu, póki co nie są dla niego przekonujące.
Na stronie Krajowego Planu Odbudowy pojawiła się nowa interaktywna mapa projektów realizowanych z unijnym dofinansowaniem. Jak można było wyczytać z mapy, przedsiębiorcy wpisywali do wniosków KPO takie pomysły jak wypożyczalnia jachtów żaglowych, czy rozszerzenie działalności o udzielanie kredytów, tzw. chwilówek. Wszystko pod hasłem uodpornienia na ewentualne pandemie czy odbicie stratach poniesionych w poprzedniej.
Ministerstwo funduszy już prowadzi kontrolę w jednej z agencji pośredniczących w rozdawaniu wniosków. Poinformowało także o pierwszej dymisji w związku z programem.
Reakcja rządu: dymisja szefowej PARPZ końcem lipca odwołana została prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) Katarzyna Duber-Stachurska. Do tej pory Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej nie komentowało tej zmiany. W piątek wiceminister Jan Szyszko zwołał konferencję prasową, na której przyznał, że chodziło właśnie o nieprawidłowości w tym konkursie.
– Poleciłem kontrolę, zaczynając od Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Będzie ona poszerzana na wszystkich operatorów programu – mówił Szyszko.
Obowiązki Duber-Stachurskiej przejął jej dotychczasowy zastępca, Krzysztof Gulda. Zaznaczył, że każdy podmiot ubiegający się o wsparcie był poddawany weryfikacji, a podpisane umowy są obecnie kontrolowane. – Jeśli znajdą się nieprawidłowości, mamy możliwość nałożenia kar, a nawet rozwiązania umów – podkreślił Gulda.
Politycy próbują ratować sytuację. "Nie pozwolimy, by mysz się prześliznęła"Szyszko przyznał, że nie potrafi oszacować skali nieprawidłowości. – Nie ma zgody na "funduszowe cwaniactwo". W wielu przypadkach mamy do czynienia z nadużyciami, które budzą słuszne oburzenie – powiedział jednak wiceminister.
Do sprawy odniosła się także Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa resortu funduszy: – Przy tak ogromnej skali inwestycji (ponad 824 tys. umów) mogą zdarzyć się nietrafione projekty. Ważne, by działać kontrolnie i naprawczo. I takie działania zostały podjęte. Nie pozwolimy, by mysz się prześlizgnęła — napisała w serwisie X.
Minister dodała również, że kontrowersyjny program to zaledwie 0,6 proc. całej puli KPO.
Jak doszło do absurdów w wydatkowaniu unijnych środków?Projekty w ramach komponentu HoReCa (akronim od: hotelarstwo, gastronomia, catering) miały wspierać mikro-, małe i średnie firmy, które w czasie pandemii COVID-19 zanotowały spadek przychodów.
W regulaminie konkursu nie było jednak punktów za znaczenie społeczne planowanych inwestycji takich jak innowacyjność. Ocena była wyłącznie formalna i techniczna – czy dokumentacja się zgadza, a wydatki są kwalifikowalne. To dlatego finansowanie mogły dostać takie projekty jak remonty apartamentów na wynajem, czy muzeum geodezji i kartografii w restauracji. Pół miliona złotych dostał nawet klub dla swingersów.
Problem jest więc systemowy – tkwi w samej konstrukcji projektów.
Szyszko przyznał, że póki co Komisja Europejska nie zgłaszała pretensji z powodu uchybień w konkursie, niemniej minister poinformuje unijnych urzędników o sytuacji.
Jest na jachty, nie ma na rozwój substancji krytycznych do produkcji lekówOburzenie wokół kontrowersyjnych projektów finansowanych z KPO – takich jak wypożyczalnia jachtów – nie wynika jedynie z osobliwości samych pomysłów, ale przede wszystkim z kontrastu, w jakim stawia się je wobec innych projektów, które pozostały bez wsparcia w KPO.
Przykład? Jak ujawnił „Dziennik Gazeta Prawna”, rząd wycofał się z udziału w komponencie KPO, w którym zapisano niemal 140 mln euro na rozwój produkcji krytycznych substancji do leków (API). Decyzja ta zaskoczyła branżę farmaceutyczną, która od lat apeluje o uniezależnienie się od importu leków z Chin.
Co dalej z minister Pełczyńską-Nałęcz? Tusk: mnie na razie wyjaśnienia nie wystarczająAfera wokół KPO zaczęła nieść również poważne konsekwencje polityczne. Premier Donald odniósł się do skandalu na konferencji prasowej w Łebie. Powiedział, że nie zaakceptuje żadnego marnowania środków z KPO.
Zaznaczył też, że rozmawiał z Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz telefonicznie. Miała go poinformować o trwającej już kontroli programu. Premier zaznaczył, że ministerstwo wiedziało o możliwych nieprawidłowościach od pewnego czasu. – Mnie na razie te wyjaśnienia nie wystarczają – dodał Tusk.
Sytuacja Pełczyńskiej-Nałęcz może być o tyle trudna, że do tej pory to ona firmowała inwestycje uruchomione w ramach KPO.
wnp.pl